W zeszłym roku nagłaśnialiśmy znalezienie gwoździ powbijanych z pełną premedytacją w drzewa w ramach tzw. treespiking’u (https://lutowiska.krosno.lasy.gov.pl/aktualnosci/-/asset_publisher/1M8a/content/gwozdzie-w-drzewach).  Obecnie obserwujemy zaplanowaną akcję polegającą na usuwaniu oznaczeń (kropek) z drzew przeznaczonych do wycięcia i o dziwo pojawiające się nowe (niewykonane przez leśników).

W ostatnich dniach w leśnictwie Jawornik, w drzewostanie, w którym prowadzimy aktualnie prace leśne, najprawdopodobniej tzw. aktywiści usuwają kropki z drzew przeznaczonych do wycięcia. Wiedzą (ostatnio zaobserwowaliśmy pięć osób),  że w tym miejscu obowiązuje zakaz wstępu do drzewostanu, jednak chęć wykonania tego typu zadań jest u nich bardzo duża. Dokumentujemy te zdarzenia.

Co ciekawe, dziwniejszym wydarzeniem jest wykonywanie nowych oznaczeń na drzewach, które nie były przeznaczone do wycięcia. Usuwane są oznaczenia z drzew biocenotycznych (likwidowane oznaczenia literą „E”), a w ich miejsce pojawiają się kropki, które dla pilarza są jednoznaczną informacją – to drzewo należy wyciąć. Zastanawiające jest tylko jedno: dlaczego są to drzewa najgrubsze, czyli te, o ocalenie których ponoć zabiegają? Być może zasoby zdjęć grubych drzew już się wyczerpały i zaistniała pilna konieczność pozyskania nowych dowodów postępującej rzekomej katastrofy? Pewien profesor nauk leśnych skwitował takie zadaniowe akcje stwierdzeniem: „już dawno nie o ochronę przyrody tutaj chodzi”.

Aktywizm potrzebuje argumentów, najlepiej mocnych emocjonalnie. Od kilkunastu lat jesteście państwo alarmowani doniesieniami o wyciętych lasach i przekonywani, że dla leśników lasy to tylko przyszłe deski. Leśnicy jednak wiedzą, dlaczego konkretne drzewa przeznaczyli do wycięcia. Aktywiści też widocznie mają swoje zasady wykonywania szacunków brakarskich: wyciąć lub zostawić te drzewa, które spowodują jak największą polaryzację w społeczeństwie. Przecież za wszystko i tak to nie oni będą odpowiadać.