Lista akualności Lista akualności

Zachodnie media kłamliwie o polskich lasach

Zachodnie media kłamliwie o polskich lasach

W ostatnim czasie na łamach pism takich jak Deutsche Welle  czy Tagesspiegel ukazały się teksty zawierające sporo kłamliwych informacji na temat polskich lasów w tym lasów podkarpacia. Korzystamy z okazji ich sprostowania.

Z artykułu sygnowanego polskim nazwiskiem Jacek Lepiarz niemiecki czytelnik dowiaduje się o jakoby dramatycznej sytuacji niedźwiedzi w Polsce gdzie „mieszka jeszcze od 100 do 160 niedźwiedzi”. Autor sugeruje w ten sposób, że tych drapieżników jest coraz mniej. Tymczasem liczba niedźwiedzi jak zasięg ich występowania w naszym kraju wciąż rośnie. Śmieszność i perfidność przekazu polega w tym przypadku na fakcie, że w niemieckich lasach nie żyje ani jeden niedźwiedź. W prawdzie w Bawarii, od niedźwiedzi biorącej swą nazwę, można spotkać tysiące tych zwierzaków, ale wyłącznie na pomnikach, herbach i znaczkach pocztowych. Prawdą zaś jest, że niedźwiedzie podlegają ochronie ścisłej a według naszych szacunków ich liczba już osiągnęła ponad 250 osobników na Podkarpaciu i ciągle rośnie. Oczywiste jest zatem, że występują konflikty na linii drapieżnik – człowiek. Corocznie Skarb Państwa wypłaca dziesiątki milionów złotych odszkodowań (w 2020 r. dokładnie 94,8 tys. zł (dane GUS) za straty w rolnictwie powodowane przez niedźwiedzie, głównie w pogłowiu zwierząt hodowlanych i w pasiekach). Jakoś na taką rozrzutność nie pozwala sobie Rząd Federalny Niemiec.

Ze zdziwieniem też można zauważyć, że niemieckiego autora martwi wzrost cen drewna wyłącznie w Polsce, choć jest to tendencja ogólnoświatowa, a jeśli prawdą jest, że ceny rosną u nas szybciej niż w UE, zapewne cieszą się z tego koncerny niemieckie pozyskujące drewno nad Łabą i Renem.

Warto nadmienić, że wg oficjalnych danych roczne pozyskanie w Niemczech to 80,4 mln m3, a w Polsce 39,7 mln m3,  przy czym Niemcy pozyskują 76,5% rocznego przyrostu, a przy tym samym parametrze pozyskuje się 65,7% w Polsce. [Dane za 2020r. według  www.forstpraxis.de oraz Raport o Stanie Lasów w Polsce 2020 Warszawa, czerwiec 2021r.]

Zaskakujące w artykule jest, że cytowane są oceny Polskiej gospodarki i polskiej ochrony przyrody ferowane przez „ ekologów pragnących zachować anonimowość”.  Trudno też skomentować tak bzdurne akapity jak: „autor pesymistycznie ocenia ogólną sytuację polskich lasów”, wystarczy bowiem wejść na dane w Banku Danych o Lasach czy ogólnodostępny „Raport o Stanie Lasów”, by zapoznać się z faktami i liczbami, które tej tezie przeczą. Autor nie zadając sobie tego trudu oparł się na zdaniu anonimowego ekologa, który - jak czytamy dalej - ponoć jest naukowcem –  widać głęboko zakonspirowanym.

Niemiecki czytelnik dowiaduje się o rosnącej liczbie demonstracji przeciwko wycinkom w polskich lasach. Prawda jest taka, że po pierwsze; u nas nie wycina się lasów, a pozyskuje drewno, zaś owe demonstracje ograniczają się do jednego barakowozu na terenie Pogórza Przemyskiego. Nagłaśniana swego czasu demonstracja tzw. kolektywu wilczyce wystarczająco mocno skompromitowała się, by o tym nie pisać, sprawą zresztą zajmują się organy ścigania, zatem można by było spuścić zasłonę milczenia na tę formę demonstracji.

Niemiecki czytelnik nie dowie się jednak, że wśród protestujących byli przedstawiciele kilka nacji, w tym Niemcy, którzy u siebie takich form protestu nie mogą podjąć, ze względu na panujący tam porządek prawny. Jedyna prawda podana w artykule to liczba młodych drzew sadzonych w Polsce, która rzeczywiście co roku oscyluje w granicach 500 mln sadzonek.

Przywoływany w tekście naukowiec dr Andrzej Czech, jak czytamy, był w przeszłości „strażnikiem lasu” i prowadził działalność zgodną z polityką Lasów Państwowych. Teraz zmienił zdanie. Otóż pan doktor Czech zmienił zdanie nie teraz a 18 lat temu, gdy jako certyfikujący gospodarkę leśną naruszył zasady prawa polskiego, co skończyło się wyrokiem sądowym w procesie, który przegrał z RDLP w Krośnie. Szczegóły można doczytać w aktach Sądu Okręgowego w Krośnie.

Tagesspiegel wspomina akcję grupy Dzikie Karpaty protestującej między Arłamowem a Makową. Aktywiści ponoć metody protestu podpatrzyli w Niemczech. Tyle tylko, że w Niemczech te formy protestu spacyfikowała już dawno tamtejsza policja.

Mamy kontakty z leśnikami wielu krajów i akurat opinie niemieckich specjalistów w kwestii gospodarowania w naszych lasach były zawsze pozytywne. Byli zawsze zaskoczeni mnogością funkcji społecznych pełnionych przez polskie Lasy Państwowe.

Z kolei  15 listopada w czasopiśmie The Guardian ukazał się tekst autorstwa Phoebe Weston, która pisząc o lasach Nadleśnictwa Lutowiska, zupełnie nie zadbała o kontradyktoryjność swego materiału. Zatem prezentujemy pełną treść odpowiedzi Nadleśniczego Nadleśnictwa Lutowiska na pytania od The Guardian. Odpowiedź przesłano w ciągu jednego dnia. Szkoda, że nie skorzystała z niej autorka:

Z pewnego rodzaju rozczarowaniem przyjąłem informację o Pani wizycie w lasach Nadleśnictwa Lutowiska bez poinformowania mnie o zamiarze opisania sytuacji w lesie, którego z racji pełnionej funkcji jestem prawnym zarządcą i za stan którego osobiście odpowiadam. Dlatego pragnę poinformować, że jeżeli kiedykolwiek będzie Pani odwiedzała Bieszczady to z przyjemnością przedstawię Pani zasady prowadzenia gospodarki leśnej w tych lasach.

Niemniej, odpowiadając na szereg pytań jakie zawarła Pani w treści wiadomości postanowiłem dosyć zwięźle przedstawić moje stanowisko, ze względu na krótki czas udzielenia odpowiedzi.

W lasach, którymi zarządzam niedźwiedzie występują od bardzo dawna
i ich obecność dla leśników nie jest niczym nadzwyczajnym. W drzewostanach
w oddziałach leśnych 72 i 73 również występują niedźwiedzie. W tych drzewostanach Nadleśnictwo zaplanowało wykonanie prac leśnych. Rzeczywiście sąd wstrzymał wykonanie tych zadań, ale do czasu wydania końcowego rozstrzygnięcia, na dzień dzisiejszy w tej sprawie nie zapadł żaden wiążący wyrok sądu.

Pragnę w tym miejscu zauważyć, że została Pani wprowadzona w błąd ponieważ władze Bieszczadzkiego Parku Narodowego nie wnosiły żadnych zastrzeżeń do zaplanowanych prac a nawet czynnie uczestniczyły w spotkaniach gdzie informowaliśmy o naszych zamiarach. Ponadto w prawie europejskim nigdzie nie ma zapisów mówiących, że nie wolno prowadzić jakiejkolwiek działalności leśnej jeżeli występują w danym terenie niedźwiedzie. Dodatkowo informuję, że ślady bytowania tych drapieżników można odnaleźć praktycznie we wszystkich lasach w Bieszczadach, nie tylko w Nadleśnictwie Lutowiska.

Nadleśnictwo Lutowiska zawsze dokłada wszelkich starań, aby nasza działalność gospodarcza zapewniała zarówno występowanie chronionych gatunków jak i zapewniała dostępność drewna teraz i dla przyszłych pokoleń. Dlatego Nadleśnictwo było inicjatorem spotkań terenowych, w których brali udział przedstawiciele Bieszczadzkiego Parku Narodowego. Do tej pory odbyły się dwa takie spotkania, przed rozpoczęciem prac, nigdy nie wnoszono uwag do naszych planów.

Niedźwiedzie występujące w Bieszczadach są częścią bardzo dużej, liczącej kilka tysięcy osobników populacji niedźwiedzi żyjących w całych Karpatach. Populacja niedźwiedzi w Polsce wzrasta. Na przestrzeni 30 ostatnich lat jest to prawie pięciokrotny wzrost liczebności. Taki rozwój populacji świadczy o tym, że warunki ich bytowania są bardzo dobre a gospodarka leśna w żaden sposób nie powoduje negatywnego oddziaływania na całą populację niedźwiedzi.

Fakt rosnącej liczby niedźwiedzi w Polsce, w tym w Bieszczadach, jest powszechnie widoczny i mówiąc wprost - odczuwalny. Obecnie niedźwiedzie są bardzo często spotykane nie tylko w lasach, ale także pojawiają się w obszarach zabudowanych i w pobliżu siedzib ludzkich. Dwa tygodnie temu w sąsiednim leśnictwie doszło do ataku niedźwiedzia na leśniczego (naszego pracownika) podczas wykonywania obowiązków służbowych, a osoba ta z licznymi i rozległymi obrażeniami trafiła do szpitala. Rosnąca liczba osobników niedźwiedzi w Bieszczadach sama w sobie świadczy o tym, że działalność prowadzona przez Nadleśnictwo Lutowiska, w tym pozyskanie drewna, nie ma wpływu na szeroko rozumiany dobrostan tego gatunku.

Człowiek gospodarował na tych terenach od zawsze. Mam nadzieję że prześledziła Pani historię tych lasów, które w większości przed II wojną światową były gruntami rolnymi. Po wojnie leśnicy dokonali ich zalesienia, a efekt pracy pokoleń leśników najlepiej podsumowali eksperci IUCN, którzy we wrześniu 2020 r. stwierdzili, oglądając również drzewostany zagospodarowane przez Lasy Państwowe, że gospodarka leśna prowadzona jest tak, że w krajobrazie nie są widoczne rozległe zaburzenia. Eksperci IUCN docenili również leśny, niezakłócony krajobraz górski tych terenów. Dlatego uważam, że została Pani drugi raz podczas swojej wizyty wprowadzony w błąd. W Bieszczadach, nie można mówić o lasach pierwotnych – takie lasy tutaj nie występują,  poza niewielkimi fragmentami Parku Narodowego gdzie wyznacozno  niewielkie fragmenty lasów o charakterze pierwotnym. W tym miejscu pragnę zwrócić uwagę na jeszcze jedną sprawę.

W lasach ważne są wszystkie drzewa zarówno te młode jak i te strasze. Działacze, którzy nazywają sami siebie aktywistami, nigdy nie zaakceptują faktu, że każde stare drzewo kiedyś było drzewem młodym, ponieważ takie stwierdzenia nie służą walce z gospodarką leśną.

Ogólnie tekst jest, podobnie jak w polskich warunkach w np. Gazecie Wyborczej, próbą wykreowania spodziewanej katastrofy w drzewostanach i gatunkach chronionych dokonywanej rzekomo przez gospodarkę leśną. Odpowiednio wykonane fotografie i emocjonalne relacje mają to potwierdzać. Dla przykładu, zastosowano niemalże narrację wojenną, przedstawiając rzekomego przewodnika jako niezłomnego wojownika o dobrostan niedźwiedzi:

„Mój przewodnik jest biologiem, który pracuje w tych lasach od ponad 20 lat. Nie można go nazwać, ponieważ grożono mu za wypowiadanie się przeciwko wycince. W Polsce ochrona obszarów przyrodniczych staje się coraz bardziej niebezpieczna.”

Kolejnym przykładem mającym działać na wyobraźnię odbiorcy ma być wzrost pozyskania drewna w tym Nadleśnictwie.

„10-letni plan urządzenia lasu dla tego okręgu (2015-2024) zezwala na usunięcie ośmiokrotnie większej ilości drewna niż w poprzedniej dekadzie. Jest to historia, która powtarza się gdzie indziej w ostatnich częściach pierwotnych górskich lasów Polski, z których tylko 2-4% jest ściśle chronionych”

To jest zupełna nieprawda ponieważ obecnie obowiązujący Plan Urządzenia Lasu zezwala na mniejsze pozyskanie drewna niż w poprzednim operacie:

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Strona 183 obowiązującego PUL dla Nadleśnictwa Lutowiska

 

Dodatkowo używane są sformułowania zwykle stosowane przez „dziennikarzy” wieszczących katastrofę leśną, czyli np. deforestacja (wylesienie), choć jest oczywiste, że w Polsce, zwłaszcza na Podkarpaciu, lasów przybywa.

 

Zdajemy sobie sprawę, że każdy ma prawo do własnych poglądów i ich głoszenia, natomiast nie możemy się zgodzić na podawanie fałszywych danych, manipulacje faktami, gdy ich celem jest wyłącznie deprecjonowanie efektów pracy kilku pokoleń leśników.