Asset Publisher Asset Publisher

Historia bieszczadzkich lasów, a aktualny stan

    

Leśnictwo w Polsce, traktowane jako dział gospodarki, stało się przedmiotem zainteresowania różnych środowisk. Najbardziej medialne są oczywiście tematy związane z wycinaniem drzew. Dla nas oczywiste jest że w lasach usuwa się drzewa, w taki sposób, żeby z jednej strony wykonać zadania gospodarcze, a z drugiej zapewnić dostęp do drewna bardzo wielu odbiorcom. Mamy do czynienia z osobami, które są związane z leśnictwem i rozumieją pracę leśników, podchodząc do internetowych newsów bez zbędnych emocji. Z drugiej strony mamy osoby, które do jakichkolwiek prac w lesie podchodzą nie tylko negatywnie, ale coraz częściej nie ukrywają wrogości do ludzi żyjących z lasu, w tym posuwają się do fizycznego blokowania  np. ciężarówek ze sprzedanym drewnem.

        W lasach Nadleśnictwa Lutowiska zamierają stare jodły. Długotrwałe susze odcisnęły swoje piętno, proces defoliacji, czyli utraty igliwia u jodeł postępuje i jest z każdym rokiem coraz bardziej widoczny. Aktualnie, pomimo sporych opadów nie obserwujemy pozytywnych reakcji jodły, która co ważne, jest gatunkiem lasotwórczym w Bieszczadach.

 

        Dlaczego tak się dzieje? Otóż, taki stan rzeczy jest wynikiem zatracania możliwości przystosowania się starych drzew do zmieniających się warunków klimatycznych. Naukowcy zajmujący się tymi sprawami, mówią że stare drzewa posiadają bardzo ograniczone zdolności adaptacji. Dodatkowo wydłużający się sezon wegetacyjny oraz większa dostępność azotu (dodatkowe nawożenie)  powoduje szybsze przyrastanie drzew, a większe drzewa w przypadku suszy mają poważniejsze problemy z transportem wody. Problemy adaptacyjne dotyczą głównie systemów korzeniowych drzew w wieku powyżej 40 lat, gdyż do tego wieku drzewo intensywnie buduje swoje korzenie. W konsekwencji stare drzewa zaczynają zamierać, jednak przeważnie nie usychają z braku wody, lecz pod wpływem dodatkowych czynników np. jemioły.

       

A gdzie w tym wszystkim jesteśmy my, leśnicy? Dla nas ważne jest zaplanowanie i realizacja działań w taki sposób, aby przeprowadzić wymianę pokoleń w drzewostanie, zachować trwałość i ciągłość lasu,  jednocześnie dostarczając surowiec drzewny dla gospodarki. Przykładem zabiegu hodowlanego doskonale naśladującego naturę jest rębnia czy też prowadnia hodowlano-leśna IVd. Mamy świadomość, że wywołuje ona silne emocje, ponieważ stosowana jest w wielogatunkowych, zróżnicowanych wiekowo, lasach bieszczadzkich.

 

        Niestety pojawiają się na terenie będącym w naszym zarządzie ludzie, którzy np. blokują drogi, uniemożliwiając wywóz drewna przewoźnikom pracującym w prywatnych firmach. Ciężko powiedzieć czy osoby te wierzą, że takimi działaniami uderzają w pracę i doświadczenie leśników. Pewnym jest jednak to, że zupełnie nie przejmują się, że tak naprawdę utrudniają życie zwykłym ludziom, którzy chcieliby spędzić normalny dzień swojej pracy, wstać rano, wsiąść w auto, pojechać po zakupiony wcześniej ładunek i spokojnie wrócić do domu. Nie przejmują się również tym, że pracodawca takiego pracownika ponosi starty finansowe za dłuższy czas pracy swoich ludzi. Nie zwracają również uwagi na to, że powodują sytuacje konfliktowe i stresowe, które odbijają się na ludziach, którzy chcą po prostu wykonać dobrze swoją pracę.

 

         

        Coraz częściej obserwujemy, że ludzie łatwo padają ofiarą sprytnych manipulacji widząc grube ścięte drzewa lub takie, które zostały wyznaczone do usunięcia. Niejednokrotnie możemy przeczytać na Facebooku, że prowadzona przez nas gospodarka leśna jest „rabunkowa”, a kadra Lasów Państwowych niekompetentna. Łatwo jest „sprzedać” news, że drewno jedzie do Chin, albo jak w przypadku naszego Nadleśnictwa, że sprzedajemy drewno do pieców elektrowni. Oczywiście fala hejtu wezbrała, a do nas docierają osoby, które mają liczne pretensje  o to co dzieje się z drewnem. Szanowni Państwo, drewno które jest przewożone ciężarówkami nie jest własnością Nadleśnictwa Lutowiska. To prywatna własność, która zostanie przetworzona zgodnie z wolą właścicieli drewna. Prosimy Was, sprawdzajcie wszelkie doniesienia jakimi jesteście codziennie bombardowani, ponieważ bardzo często mają one na celu wywołać u was emocjonalną reakcję. Ludzie którzy produkują takie relacje doskonale wiedzą, jaki cel chcą osiągnąć. Stosują wszelkie dostępne metody, znają się na kształtowaniu postaw i opinii odbiorcy. Bez żadnych zahamowań będą dążyć do realizacji swojego celu, czyli pozbawienia ludzi mieszkających w Bieszczadach swojego sposobu życia. A prawda jak zwykle nie będzie miała tu żadnego znaczenia.

 

Jednak, aby uzyskać pełniejszy obraz, warto również wspomnieć o historycznej perspektywie i przemianach, jakie zaszły w polskich lasach. Na zdjęciach zamieszonych na geoportalu (link niżej) można zobaczyć, jak niewiele lasów było 80 lat temu w Bieszczadach i w jaki sposób były one użytkowane. Nie jest tajemnicą, że lesistość w tamtym okresie wynosiła ok. 30%, a obecnie wynosi ok. 80%. Z czego to wynika? Las był dla lokalnej społeczności źródłem budulca, opału i pożywienia. W bieszczadzkich lasach wypasano również bydło. Rosnące na tych terenach buki często były specjalnie okaleczane, tak aby wywołać większy urodzaj nasion. Bukiew bowiem była nie tylko pożywieniem dla zwierząt, ale wytwarzano z niej także olej. Na stokach Otrytu czy Magury Stuposiańskiej wciąż można spotkać tzw. „buczynę odroślową” czyli las z odrośli, które tworzyły się w efekcie zranienia bądź ścięcia drzewa (z pączków śpiących i korzeni).

 

Większą część terenu Bieszczadów pokrywały jednak grunty rolne, po których ślady możemy również wciąż spotkać w bieszczadzkich lasach np. miedze lub elementy prowizorycznego sprzętu rolniczego, który czasem „oddaje” ziemia.

 

        Jeśli interesuje Was jak wyglądały kiedyś te tereny i chcielibyście je porównać do aktualnego obrazu, zachęcamy do kliknięcia w poniższy link, który przeniesie was do geobazy ze zdjęciami lotniczymi z 1944 r. zrobionymi przez Luftwaffe.

 

https://geoportal-krajowy.pl/historia-podkarpackich-lasow/